Jak SKUTECZNIE nauczyć się mówić po angielsku (i dlaczego wciąż Ci to nie wychodzi)?
- Przemysław Koronkiewicz
- Oct 23
- 6 min read
“Uczyłam / uczyłem em się angielskiego X lat. Znam wiele słówek, znam trochę gramatyki. Rozumiem całkiem sporo z tego, co czytam po angielsku, a i słuchanie nie sprawia mi większej trudności. A mimo to, kiedy przychodzi do mówienia, nagle wszystko znika i mam wrażenie, że nic nie potrafię.”

Brzmi znajomo?
Podobne opisy słyszę od zdecydowanej większości osób, które dołączają do We Need To Talk, nie wiedząc jak nauczyć się mówić po angielsku. I choć każda historia się różni, po ponad dziesięciu latach pracy z uczniami widzę trzy powtarzające się przyczyny, które stoją za tym, że mimo lat “nauki” języka nadal nie mówią po angielsku. Oto one:
1. Nie mówisz po angielsku, bo… nie mówisz po angielsku!
Wiem, na pierwszy rzut oka to wygląda jak żart. Albo gorzej — jak czysta kpina! No bo jak to?! Ja ci mówię, szanowny nauczycielu, że nie potrafię mówić po angielsku, a ty mi na to, że to dlatego, że nie mówię po angielsku?!
Można się zdenerwować, słysząc takie stwierdzenie.
Nie jest to jednak ani żart, ani kpina. Przeciwnie, jest to — być może nieco chłodny i brutalny, ale wciąż — fakt stojący za twoim brakiem pewności i płynności w mówieniu po angielsku.
Słowem, jeśli chcesz nauczyć się mówić — musisz mówić. Regularnie, głośno, z błędami, niezręcznie, czasem śmiesznie. Ale mówić! Nauka języków obcych jest taką samą umiejętnością jak każda inna, a to znaczy, że aby ją opanować, należy ją praktykować.
Wyobraź sobie, że chcesz nauczyć się jeździć na łyżwach, ale zamiast wejść na lodowisku kupujesz książkę o technice jazdy, którą otwierasz od czasu do czasu, żeby poznać tajniki łyżwiarstwa, oglądasz tutoriale na YouTube albo śledzisz łyżwiarzy na Instagramie.
Absurdalne, prawda?
A jednak właśnie w ten sposób wiele osób próbuje „nauczyć się” języka: w teorii, ale nie w praktyce. Zamiast rozmawiać, ćwiczyć, próbować — pozostają w bezpiecznym świecie podręczników, ćwiczeń gramatycznych i aplikacji pokroju Duolingo, które pozwalają ugasić dręczące wyrzuty sumienia, że nie robisz nic z tym angielskim. Albo — co ostatnio szczególnie popularne — zapisują setną rolkę w “Zapisanych” na IG, których nigdy później nie obejrzą.
Brzmi znajomo?
Problem w tym, że język to nie zestaw reguł. To narzędzie komunikacji. A narzędzie, którego się nie używa, po prostu rdzewieje.
2. Boisz się błędów!
Ten punkt dotyczy niemal wszystkich dorosłych (i nie tylko) uczniów. Lęk przed błędem to jeden z największych zabójców płynności językowej.
Każdy ma oczywiście swoje powody, którymi tłumaczy sobie brak wyraźnego progresu w angielskim oraz lęk przed błędami (o ile ten ostatni jest w ogóle uświadomiony). Czasem wynika to z perfekcjonizmu („Nie powiem nic, dopóki nie będzie idealne”), czasem z porównań do innych („Inni mówią dużo lepiej, a ja ledwo kleje słowo do słowa, więc nie zamierzam się wcale odzywać”), a czasem z dawnych doświadczeń („Ten nauczyciel z podstawówki, który mnie kiedyś wyśmiał, do dziś siedzi w mojej głowie i mnie blokuje”).
Powiedz, brzmi znajomo? ;)
Każdy z powyższych powodów to poważna sprawa i nie bagatelizuję ich wpływu na to, jak silny wpływ mają na człowieka i jego entuzjazm związany z nauką języka. Jako nauczyciel pracuję z tymi emocjami niemal każdego dnia i wiem, jak wiele osób boryka się z tego typu problemami.
Co zatem można z tym zrobić?
Przede wszystkim należy sobie uświadomi, że błędy są koniecznym i pożądanym elementem procesu nauczania. Bez błędów nie ma nauki, bo tylko ktoś, kto nie robi nic, nie popełnia błędów. To właśnie one pokazują, że robisz coś realnego, że testujesz, że przesuwasz granice swojej kompetencji.
Każdy, absolutnie każdy, popełnia błędy.
Każdy uczeń popełnia błędy.
Każdy nauczyciel angielskiego popełnia błędy.
Ba! Każdy native speaker popełnia błędy!
A zatem Ty też możesz, a w zasadzie powinnaś / powinieneś!
Jeśli chcesz mówić — musisz pozwolić sobie na bycie nieidealną / nieidealnym. Na początku nie będzie pięknie, ale na pewno będzie lżej ten proces pchać do przodu, jeśli na to pozwolisz. Wówczas nauka będzie dużo prawdziwsza niż dotychczasowe, fasadowe działania.. A z czasem przyjdzie też płynność językowa, której tak bardzo chcesz.
3. Nie masz planu
Poprzednia dwa powody dotyczyły bardziej sfery emocjonalnej niż stricte technicznej. Jest to jednak równie ważny, a jednocześnie dość niedoceniony powód, stojący za brakiem progresu w mowie.
Zapamiętaj to:
Brak planu = brak struktury,
a brak struktury = brak motywacji.
Na fali noworocznych postanowień, po obejrzeniu inspirującego filmu czy po rozmowie z kimś, kto świetnie mówi po angielsku, decydujesz: „dobra, teraz już się za to zabiorę”. Problem w tym, że nie wiesz jak. Sięgasz więc po Duolingo, może po jakiś randomowy podręcznik z liceum, może przeszukujesz youtube lub media społecznościowe, a może sięgasz po chat GPT. Wszystko z nadzieją, że w magiczny sposób wpadniesz na coś, co cię zakorzeni w procesie i doprowadzi do ostatecznego rozwiązania problemu z językiem angielskim.
No i przez chwilę może być super. Przez pierwszy tydzień idziesz jak burza. Może udało ci się nauczyć czegoś nowego, może nawet wypełniłaś / wypełniłaś jakąś lukę w wiedzy z przeszłości i jest ogólnie pięknie. Ale tak mijają dwa, może trzy tygodnie, i brak planu daje o sobie znać: początkowa iskra motywacji już dawno wygasła, tempo spada, po czasie w ogóle przestajesz wracać do nawyku nauki i ostatecznie wracasz all the way back to square one, czyli do punktu wyjścia.
Dlaczego?
Bo nie masz planu — konkretnego, spójnego, dopasowanego do Twojego poziomu i celów. Nie wiesz, od czego zacząć ani co zrobić następnie. Zamiast budować płynność językową cegiełka po cegiełce, skaczesz chaotycznie po różnych rzeczach, próbując zaczepić się o coś konkretnego, ale wtedy wchodzi znudzenie i lecisz szukać dalej, a to ostatecznie doprowadza do szybkiego wypalenia.
Nie ma w tym procesie prawidłowego wprowadzenia materiału, opanowania go w dobrym stopniu, a następnie — co najważniejsze — utrwalenia go w praktyce. Zamiast tego jest kilka różnych otwartych wątków w chacie GPT (lub postów zapisanych na IG bądź kanałów na YT, you name it), które nigdy nie doczekały się domknięcia i, może poza chwilową satysfakcją, nie dały zbyt wiele.
To już ostatni raz, obiecuję, ale powiedz — brzmi znajomo?
Plan to nie tylko lista zadań. To mapa, która pozwala Ci wiedzieć, dokąd zmierzasz i jak postawić kolejny krok, tak abyś szła / szedł w konkretnym kierunku, a nie błądziła / błądził po omacku nie wiadomo dokąd. Bez dobrego planu można spędzić tygodnie na nauce i wynieść z niej bardzo niewiele.
Work smart, not hard!
A zatem - jak nauczyć się mówić po angielsku?
No dobrze, w takim razie co można zrobić, żeby wyjść naprzeciw powyższym problemom i rozprawić się z nimi na dobre? Innymi słowy, jak w końcu SKUTECZNIE nauczyć się angielskiego?
I oczywiście nie ma tu jednej magicznej odpowiedzi.
Są natomiast trzy możliwe ścieżki, w zależności od tego, jaki jest twój zapał i stopień zaangażowania w proces.
Opcja #1: Możesz nie robić nic :)
Mówię to oczywiście nieco prowokacyjnie, bo zdaje sobie sprawę, że jeżeli czytasz ten artykuł, to raczej nie po to, żeby nic nie robić. Jednakże, jest w tym też jakaś prawda i lekcja, którą można wyciągnąć. Mianowicie, proces nauki (o ile nie jesteś uczniem) nie jest czymś narzuconym i obligatoryjnym — nie musisz tego robić.
Warto sobie uświadamiać (lub przypominać), że uczymy się języków obcych z własnej woli. Jest to nasz wybór i to od nas zależy, czy i jak długo pozostaniemy w to zaangażowani. Wiąże się z tym odpowiedzialność, ale jest też w tym element oswobodzenia i wolności, o którym warto pamiętać.
Opcja #2: Możesz działać samodzielnie
Nad każdą z powyższych kwestii można pracować samodzielnie.
Możesz wprowadzić mówienie po angielsku do swojej rutyny dnia — możesz mówić po angielsku do przyjaciół, partnera lub — jeśli to na ten moment za dużo — nawet do siebie samej / samego, np. pod prysznicem.
Możesz samodzielnie pracować nad lękiem przed błędami. To zahacza bardziej o psychologię niż dydaktykę języka sensu stricto, więc praca własna jest tutaj konieczna tak czy siak. Można zacząć od czytania — nie trudno znaleźć sporo pozycji książkowych na ten temat, a w przypadku lęku trudnego do opanowania warto też rozważyć terapię.
Możesz samodzielnie ustalić sobie plan nauki. Tutaj pomóc może chat GPT, który na pewno zaproponuje jakąś strukturę, jeśli go o to zapytasz.
Podjęcie powyższych akcji powinno pomóc rozwinąć proces nauki. Pamiętaj jednak, że utrzymanie nawyku jest dużo ważniejsze (i trudniejsze) niż jego rozpoczęcie. Wymaga to samodyscypliny i determinacji, ale może działać — jeśli jesteś konsekwentna / konsekwentny.
Opcja #3: Możesz podjąć współpracę z profesjonalistą
Jeżeli nie sądzisz, że jesteś wystarczająco zdyscyplinowaną osobą, aby proces nauki dźwignąć i podtrzymywać samodzielnie, możesz rozpocząć współpracę z profesjonalistą, który pomoże Ci rozwiązać każdy z powyższych problemów.
To właśnie w tym celu założyłem We Need To Talk: żeby pomóc ludziom przełamać opór przed mówieniem po angielsku — nie „kiedyś”, ale teraz.
Jeżeli chcesz sprawdzić, jak to działa w praktyce — zapraszam na bezpłatną, 30-minutową lekcję próbną.
Możesz umówić się poprzez ten formularz kontaktowy.
Krótkie podsumowanie
Nie mówisz po angielsku nie dlatego, że się nie nadajesz lub jesteś słaba / słaby w językach.
Nie mówisz po angielsku, bo nikt nie nauczył cię, jak się efektywnie uczyć,
a przez to twój proces nauki nigdy nie działał tak, jak powinien.


Comments